poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Rozdział 3

 Zobaczyłam Brooks'ów i ich dwóch kumpli. Siedzieli przy barze z jakimiś laskami, a zresztą co mnie to obchodzi. Luke obiecał się odezwać a tego nie zrobił, jak idiotka przez tydzień czekałam na jego telefon. W końcu się rozerwałam i jest dobrze, ja się nie zakochuję tylko ostro imprezuję. Zrymowało mi się, bravo Hope, zostań raperką.Pociągnęłam May'e za rękę i powiedziałam.
-Pamiętasz jak z Faith opowiadałyśmy Ci o piątce przystojniaków?
-Tatuaże, piercing i zajebisty styl. Pamiętam.
-No właśnie, są tu.
-Co kurwa! Chyba..-nagle przerwała.
-Witamy miłe panie.-znów ten głos. Jego głos. Odwróciłam się i odpowiedziałam.
-Żegnamy panów.
-Hope?-Jai był w szoku że mnie zobaczył.-Zmieniłaś się trochę przez te kilka tygodni.
-Tak, a teraz pa.
-Gdzie wam tak prędko.-zatrzymał nas Luke.-Hope może pójdziemy pogadać w innym miejscu.-wzrokiem wskazał damską toaletę.
-Panie Brooks, pan się chyba z gównem na mózg zamienił.-zaśmiałam się sarkastycznie.
-No nie bądź taka kochanie.
-Nie jestem żadne Twoje kochanie.
-Hope misiaczku.-przytulił mnie. Był zalany w trupa.
-Łapy precz!- wyrwałam się z jego uścisku i wyszłam razem z dziewczynami. W drodze do domu zadna z nas się nie odezwała. Myślami uciekłam do mojego lepszego życia, chciałabym tu już zostać na zawsze. Tu się odnalazłam, mili ludzie, imprezy, osoby takie same jak ja. Zagubione dusze, które znajdują tu spokój. Wczoraj dzwoniłam do mamy, ponieważ nie odebrała, nagrałam się. Zamknęłam oczy i myślami wróciłam o tej chwili.

Memories
-Cześć mamo. To ja Hope. Przepraszam że nic nie powiedziałam o wyjeździe, ale wiedziałam, że się nie zgodzicie bo nas nie stać, ale udało mi się, Ja i Faith zarobiłyśmy te pieniądze. Podoba nam się tu, jest tu dużo miłych ludzi, takich jak ja. Obiecuję że jak wrócę, zapiszę się na studia tak jak obiecywałam, będę lepsza, lepsza niż teraz. Tutaj zrozumiałam swoje błędy. Pozdrów tatę i Sue, kocham Was..

Future
Otworzyłam oczy i wróciłam do rzeczywistości. Wysiadłyśmy z taksówki i po wejściu do domu od razu poszłyśmy spać. Dziewczyny spały a ja dalej myślałam, przerwał mi to jednak dzwonek telefonu. Bez patrzenia na wyświetlacz odebrałam.
-Hope?
-Beau, po co dzwonisz?
-Chodzi o Luke'a
-Chyba kurwa mówiłam że mam gdzieś co się z nim dzieje..-przerwał mi.
-Mała uspokój się, to poważna sprawa.
-Mała to jest Twoja pała i mi nie przerywaj. W dupie mam jego życie osobiste, może zaliczać kogo tam chce, wyjechać na jebaną Atlantę, ale ja mam to w dupie, więc z łaski swojej przestańcie do mnie dzwonić w takich sprawach.
-O czym Ty gadasz?
-Oh braciszek się nie pochwalił?! Jai dzwoni do mnie prawie codziennie i opowiada newsy z życia Lukasa Brooks'a, ale mnie to gówno obchodzi, znajdźcie sobie inną łatwą laskę która będzie za wami latać bo ja nią nie będę.
-Czy ty jesteś głupia? My serio Cię polubiliśmy, ale Luke nie chciał żebyśmy się z Tobą kontaktowali. Zabujał się szczeniak i bał Ci się o tym powiedzieć, dlatego zerwał kontakt. A teraz ma niezłe kłopoty, jadę z nim karetką.
-Co?!- zerwałam się z łóżka jak szalona.-Co się stało?
-O teraz Cię zainteresowałem?
-Gadaj Beau.
-Wdał się w bójkę z jakimś kolesiem, nie wiem o co dokładnie poszło, ale młody darł się że go jeszcze dorwie za to co powiedział.
-Jaki szpital.
-Słucham? Chcesz przyjechać?
-Tak, który szpital?
- Santa Palmer.
-Zaraz będę. Rozłączyłam się i szybko wybiegłam z domu, zabierając klucze do auta z kuchni. Wsiadłam do samochodu i tak zaczęła się moja nowa przygoda życia.

mamy 3 rozdział, mam nadzieję że wam się spodoba.

+5 komentarzy = następny rozdział 

7 komentarzy: